środa, 26 czerwca 2013

Suicidal Tendencies - 13 ( 2013 )

Suicidal Tendencies - 13





Kto zgadnie ile lat musieli czekać fani Suicidal Tendencies na nowy album? Jak ktoś skojarzył tytuł z odpowiedzią to oczywiście ma rację. Co proponują nam Amerykanie na najnowszym krążku? A cóż by innego niż ten swój thrash/crossover. Kto wielbi poprzednie dokonania Suicidal Tendencies to zawiedziony przy "13" nie będzie.

Tracklista:

01. Shake It Out
02. Smash It!
03. This Ain't A Celebration
04. God Only Knows Who I Am
05. Make Your Stand
06. Who's Afraid?
07. Show Some Love...Tear It Down
08. Cyco Style
09. Slam City
10. Till My Last Breath
11. Living The Fight
12. Life... (Can't Live With It, Can't Live Without It)
13. This World

Premiera: 26 marzec 2013 r.
Wydawca: Suicidal Records
Subiektywna ocena : 6/10

zrodlo : http://www.metalside.pl/new_cd/cd_full.php?id=623

O kilka lat dłużej, na nowy album od fanów Suicidal Tendecies, czekali na przykład wielbiciele Guns N'Roses. I zachwycać się nie mieli czym. Za to kapela Mike'a Muira wciąż trzyma poziom. 
Choć przez 13 lat Suicidal Tendencies nie wydali studyjnej plyty, o zespole dość często się czytało, słyszało, można było go oglądać w dobrej formie na żywo (także w Polsce). Wyjąwszy te okresy bezczynności, w których lekarze reperowali schorowany kręgosłup Muira. O pracach nad nową płytą trąbiono od ponad dekady i w końcu w 2012 roku skompletowano materiał na "13". Czy czekanie opłaciło się? Na pytanie należy odpowiedzieć twierdząco. 
Nie ma zaskoczeń. "13" to Suicidal Tendencies bezkompromisowy, drapieżny i dość wyraźnie nawiązujący do początków grupy. Do hard core'a i melodyjnego punka pożenionych z thrashową motoryką, która to mieszanka kiedyś ściągała na grupę gromy, dziś zaś jest podziwianym wzorcem. To płyta, która niemal w całości może stanowić soundtrack do zatracenia się w młynie podczas koncertu. "This Ain't A Celebration", "Cyco Style", czy "Show Some Love... Tear It Down" to prawdziwe petardy w starym dobrym stylu Suicidali. Zespół parę razy lubi sobie pograć nieco dłużej, zwolnić tempo, na szczęście jednak nie nudząc słuchacza, a w kilku przypadkach imponując aranżem, zmiennością nastroju, intensywnością i warsztatem  ("God Only Knows Who I Am", "Make Your Stand"). Są, podobnie jak na poprzednim krążku, kawałki nawiązujące trochę klimatem do tego, co Suicidal Tendencies popełnili na kontrowersyjnej "The Art Of Rebellion", lecz na szczęście mało i nie tak udelikatnione brzmieniowo jak numery sprzed ponad dwóch dekad. "13" to skondensowane rażenie dźwiękiem, świetnie naturalnie i jednocześnie nowoczesnie brzmiącym, co jest zasługą dobrego znajomego ST, Paula Northfielda. Jest coś, czego mi trochę brakuje – więcej tego kalifornijskiego słońca, luzu, zaraźliwej funkowej pulsacji (jak w "Till My Last Breath").
Choć nie ma już w zespole jego wieloletniego muzyka i współkompozytora repertuaru Mike'a Clarka, Suicidal Tendencies nie stracili na jakości. Mam tylko nadzieję, że będą trzymać poziom i że na kolejny materiał nie każą czekać aż tyle lat. Trzynastka okazała się dla zespołu szczęśliwa. Teraz będę wyczekiwał na to, co Mike zaprezentuje na nowym krążku Infectious Grooves. Pierwszym od... 13 lat.

zrodlo : http://muzyka.onet.pl/recenzje/metal/suicidal-tendencies-13,1,5479403,recenzja.html


Tendencje Samobójcze wydały nowy album. Można się było na przestrzeni ostatni paru lat tego spodziewać, jeśli ktoś śledził wypowiedzi Mike’a. Trasa, byli przecież w Polsce, więc płyta jest jakby zwieńczeniem działalności. Zero zdziwień. Druga sprawa to to, kto czego po tym albumie oczekiwał. Gdyby nie propozycja Wmichaela, pewnie obszedłbym ten album szerokim łukiem. Podobały mi się “Art of Rebelion”, troszkę mniej “Lights… Camera… Revolution”. Reszty w ogóle nie lubiłem, byłem wielkim fanem hardcore’a, ale tego nowojorskiego, to była moja muzyka. Do Suicidal podchodziłem zawsze trochę ostrożnie. Koleś jakoś tak dziwnie śpiewał, wysokim głosem. No nie wiem, nie wiem. Byłem wtedy młodym twardzielem. Gdzie tam wysokie zaśpiewy.
No i nic się nie zmieniło. Chłopaki grzeją jak grzali, szybkie hardcorowe numery. Brakuje mi tylko na tej płycie kawałków, które będą się znacznie wyróżniać. Takie, które zostają w głowie po przesłuchaniu, które przykuwają uwagę. Na “Art of Rebelion”  było takich pełno. Na “13″ nie wiem. Jest Smash It, jest This Aint a Celebration i to właściwie wszystko co mi zostaje w głowie po przesłuchaniu tego albumu. Zlewa się w jedną całość. Słowem – płyta nie powala. No i przede wszystkim brakuje tych funkowych basów, takiego pulsu, który był tak charakterystyczny dla “Art of Rebelion”
Zastanawiam się nad motywami nagrania takiego albumu. Bo ze starego składu jest tylko Mike, więc powrót do fajnej atmosfery tamtych lat odpada. Chyba że nowa ekipa to tacy fajni ludzie, że Mike postanowił z nimi poszaleć i nagrać nową muzykę, bo szkoda mu było takiego składu bez nagrania materiału. Druga opcja to taka, że skoro jest trasa, to może nowy materiał na koncerty. Trzecia zaś, to szuflady zawalone starymi piosenkami. I tu refleksja na temat takich kapel: bo ST prochu nie odkrywają, nigdy nie odkrywali, więc konserwatyzm to raczej ich domena. I nie traktuję tego jako wady, ale jako punkt wyjścia do takiej myśli, że nigdy nie rozpoznasz co właściwie jest odrzutem z której sesji. Zresztą, może się czepiam, ale jak słucham “Absolute Power” Pro Pain z 2010 roku, to jednak wydaje mi się, że Gary Meskill idzie do przodu. Ale nie jestem w kwestii Pro Pain obiektywny, bo byłem ich wielkim fanem dawno temu w latach 90 ;)
Pora jakoś spiąć to w klamrę. Muzyki na nowej płycie Suicidal Tendencies nie ma co opisywać, bo jak ktoś nie zna, to pewnie raczej pomylił blogi. Materiał taki sobie, fani Cyco Mike’a będą chyba zadowoleni. Jest szybko, jest do przodu, są nowe piosenki. Może gdybym je usłyszał na koncercie, to bym inaczej patrzył. Płyta średnio mi się podobała, ale też nie odrzuciła, więc jakby remis. Zastanawiam się tylko nad jednym. Ja kiedyś byłem sporym fanem hardcore’a i jak słucham nowych płyt tuzów tego gatunku (a recenzowaliśmy już Pronga), to myślę czy aby na pewno ta muzyka była kiedyś taka fajna, czy może po prostu trafiła na podatny grunt? Albo to ja jestem stary i w takich klasycznych gatunkach lat 90 jestem na etapie “nostalgia”.

zrodlo : http://dawrweszte.wordpress.com/2013/04/28/projekt-recenzja-suicidal-tendencies-13/




1 komentarz: